Od kilku dni wiele mówi się o tzw. Polskim Ładzie, który stanowi pewną propozycję wieloletniego planu odbudowy polskiej gospodarki po pandemii koronawirusa. Istotną część tego planu stanowi zapowiadany wcześniej tzw. „reset podatkowy”, czyli planowane zmiany w przepisach podatkowych głównie w podatku dochodowym PIT. Zmiany te wpłyną na wysokość wynagrodzeń pracowników, ale przede wszystkim dotyczyć będą przedsiębiorców. I to część z nich najwięcej straci na tych zmianach.
Już pobieżny przegląd objętych Polskim Ładem propozycji pozwala dostrzec dobre rozwiązania podatkowe, wśród których trzeba wskazać:
Podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 30 000 zł
Podniesienie kwoty wolnej od podatku bez wątpienia należy uznać za krok w dobrym kierunku. Od wielu lat bowiem obowiązująca sporą część podatników kwota 3091 zł budziła znaczne kontrowersje odbiegając od limitów obowiązujących w innych krajach UE. Dla zobrazowania korzyści jakie niesie za sobą ta zmiana można wskazać przykład osoby zarabiającej najniższą krajową, tj. obecnie 2 800 zł brutto, która po wprowadzenie tej zmiany praktycznie nie zapłaci podatku dochodowego (będzie on na zupełnie symbolicznym poziomie).
Niestety, trzeba tutaj ostudzić rozbudzone oczekiwania przedsiębiorców rozliczających się podatkiem liniowym. Ich to podwyższenie kwoty wolnej od podatku nie będzie dotyczyć. Wprawdzie nie zostało to wprost powiedziane (a wręcz przeciwnie po prezentacji Ładu wynikałoby, iż zmiana ta dotyczyć będzie wszystkich podatników), jednakże urzędnicy ministerstwa finansów wskazują, iż podatników „liniowych” ta zmiana nie będzie dotyczyć. Dla przypomnienia, dzisiaj podatnicy rozliczający się podatkiem liniowym nie mają kwoty wolnej od podatku. I najprawdopodobniej tak zostanie.
Podniesienie kwoty II progu podatkowego do 120 000 zł
Polski Ład zakłada podniesienie II progu podatkowego z obecnego poziomu 85,5 tys. zł do 120 tys. zł dochodu rocznie. Oznacza to, iż wyższy podatek wg. stawki 32 % zapłacimy dopiero gdy nasz roczny dochód przekroczy kwotę 120 tys. zł.
Wydawałoby się, iż zmiany te powinny ucieszyć wszystkich podatków, zarówno tych zatrudnionych na etatach, jak i przedsiębiorców, bo każda zmiana powodująca mniejsze obciążania podatkowe powinna cieszyć. Niestety, dobry nastrój może tutaj zepsuć kolejna zapowiedziana zmiana, która budzi najwięcej kontrowersji, tj.:
Zmiana sposobu obliczania składki zdrowotnej
Przypomnijmy, iż obecnie zatrudnieni (pracownicy) opłacają składkę zdrowotną
w wysokości 9% podstawy wymiaru, tj. 9% od osiągniętego dochodu. Samozatrudnieni zaś (osoby prowadzące jednoosobowe działalności gospodarcze) opłacają stawkę zdrowotną w stałej zryczałtowanej kwocie, która dzisiaj wynosi 381,81 zł. miesięcznie, a zatem jest ona niezależna od wysokości osiąganego przez nich dochodu (płaci się ja nawet w przypadku straty). Oczywiście w przypadku osoby jednocześnie zatrudnionej na etacie i prowadzącej własną działalności gospodarczą płaci ona składkę zdrowotną podwójnie, tj. w wysokości uzależnionej od dochodu z tytułu pracy oraz kwotę ryczałtową 381,81 zł. Ale najważniejsze tutaj, co łączy te dwie grupy podatników jest możliwość odliczenia od podatku zapłaconej składki zdrowotnej w wysokości 7,75 % podstawy wymiaru (a więc znaczą część opłaconej składki). W praktyce oznacza to, iż rozliczając podatek PIT zarówno pracownik, jak i przedsiębiorca pomniejsza wyliczoną, należną państwu kwotę podatku o zapłaconą w trakcie roku składkę zdrowotną, oczywiście nie w całości (tj. 9 % podstawy wymiaru), ale w 7,75 % podstawy wymiaru. Przykładowo, przedsiębiorca odprowadzający obecnie składkę zdrowotną w wysokości 381,81 zł miesięcznie, od podatku odlicza aż 327,78 zł. Zatem, dzięki tej operacji obecnie płacimy mniejsze kwoty podatku.
Założenia Nowego Ładu przewidują znaczącą zmianę w sposobie wyliczenia składki zdrowotnej, zrównując przedsiębiorców z pracownikami uzyskującymi dochody z tytułu zatrudnienia. Zakłada się bowiem, iż osoby prowadzące jednoosobowe działalności gospodarcze (tzw. samozatrudnieni) nie będą już opłacać składki zdrowotnej w stałej zryczałtowanej kwocie (tak jak dotychczas), a w wysokości 9 % wartości uzyskanego dochodu. Oznacza to, iż przedsiębiorcy o bardzo niskich dochodach zapłacą mniej niż dotychczasowe 381,81 zł, a ci lepiej sobie radzący niestety znacznie więcej niż dotychczas. W przestrzeni publicznej (w sieci, mediach) pojawiają się konkretne wyliczenia wskazując od jakiego poziomu dochodu przedsiębiorca straci na tej zmianie (i nie są to duże kwoty).
Najgorsza do udźwignięcia jest jednak kolejna zapowiedź zakładająca brak możliwości odliczenia od podatku zapłaconej składki zdrowotnej. Oznacza to, iż zarówno pracownicy, jak i przedsiębiorcy nie pomniejszą sobie należnej kwoty podatku dochodowego PIT o składkę zdrowotną (tak jak dotychczas). W praktyce wiązać to się będzie z koniecznością zapłaty większej kwoty podatku dochodowego PIT, a więc tak naprawdę z faktycznym podniesieniem opodatkowania. Zmiana ta niejako „zjadać” nam będzie zaproponowane korzyści podatkowe, które przedstawione zostały
w pierwszej, tej optymistycznej części artykułu. Oczywiście dla osób zatrudnionych przewiduje się różnego rodzaju ulgi podatkowe, które mają zrekompensować tą zmianę. Jednak takie komplikowanie nowymi ulgami i tak już mego skomplikowanego systemu podatkowego chyba nikomu nie będzie służyć.
Dla bardzo wielu, szczególnie tych lepiej radzących sobie przedsiębiorców Polski Ład wiązać się będzie z koniecznością zapłaty wyższej niż dotychczas składki zdrowotnej, której nie będzie można sobie odliczyć od podatku. Jak to najczęściej bywa w takich przypadkach przedsiębiorcy, którym w ten sposób podcina się skrzydła szukać będą innych rozwiązań obniżających te obciążenia podatkowe. Już w sieci można znaleźć wiele ogłoszeń firm doradczych proponujących takim przedsiębiorcom zmianę formy prawnej prowadzonej działalności, chociażby na spółki z o.o. Ale czy taki jest cel tych zmian?